Na mecz do Niedar udaliśmy się w mocno przetrzebionym składzie. Z różnych względów ( karki, kontuzje, wyjazdy), zabrakło kilkunastu podstawowych zawodników. Szansę dostali w takim razie dublerzy, i mimo niekorzystnego wyniku pokazali się z dobrej strony, zostawiając na boisku sporo zdrowia.
Mecz przez pełne 90 minut toczył się przy przewadze gospodarzy. Operowali oni piłką dość swobodnie, jednak im bliżej naszej bramki, tym wychodziło im to już gorzej. Stworzyli sobie masę wybornych sytuacji do zdobycia bramek i tylko ich indolencji strzeleckiej zawdzięczamy porażkę tylko różnicą dwóch bramek. Już w 7 minucie po indywidualnym błędzie naszego obrońcy padła pierwsza bramka, ale mimo jeszcze kilku dobrych sytuacji ze strony "Raby" wynik do przerwy już się nie zmienił. "Nieszkowianka" w pierwszej odsłonie dwa razy mogła pokusić się o gola. Najpierw przestrzelił Paweł Lech po indywidualnej akcji, a tuż przed przerwą Kamil Kostuch nie trafił do siatki z kilku metrów, zamykając akcję Artura Seweryna.
Druga połowa zaczęła się dla nas fatalnie. W 49' w zamieszaniu po rzucie rożnym w naszym polu karnym, Kamil Wojas wybił ręką piłkę z linii bramkowej i wyleciał z boiska za "czerwień". Gospodarze strzelili z karnego swoją drugą dziś bramkę i mając w perspektywie grę zprzewadze jednego zawodnika poczuli się dość pewnie. Ich pewność potrwała cztery minuty, bo w 52' trójkową akcję przeprowadzili Patryk Szewczyk, Paweł Lech i Paweł Przygoda, ten ostatni mocnym strzałem z pola karnego zdobył kontaktową bramkę. Niestety w 60' gospodarze zdobyli swojego trzeciego gola i grając do końca meczu przeciw coraz bardziej zmęczonej dziesiątce "Nieszkowianki" zasłużenie sięgnęli po trzy punkty.
Niestety oddając przez 90 minut trzy strzały na bramkę (w tym jeden celny), ciężko myśleć o zdobyciu jakichkolwiek punktów. Ubytki kadrowe spowodowały, że nie byliśmy w stanie przeciwstawić się gospodarzom, a grając pół meczu na wyjeździe w osłabieniu trudno myśleć o dobrym wyniku. Dobry mecz w naszej ekipie rozegrał bramkarz - tym razem między słupkami stanął Krzysiek Duda. Kilkakrotnie swoimi interwencjami ratował nasz zespół przed utratą bramki i można powiedzieć, że to głównie dzięki niemu (i oczywiście rozregulowanym celownikom gospodarzy) przegraliśmy jedynie dwiema bramkami.
Nasz następny mecz rozegramy za tydzień na własnym boisku z "Husarią" Łapczyca o godz. 12.00. Miejmy nadzieję, że w końcu zdobędziemy jakieś punkty.