W ostatnią niedzielę kwietnia, przybyła do nas drużyna Beskidu Żegocina. Było to jedno z dwóch spotkań zamykających XIX kolejkę rozgrywek. Na trybunach zasiedli zatem nie tylko kibice obydwu drużyn, ale także delegacje z innych zespołów, które przyjechały podpatrywać zmagania swoich rywali w walce o tytuł czy też o utrzymanie.
Pierwsze minuty spotkania przyniosły lekkie zaskoczenie, bowiem to goście byli drużyną dominującą. Szybkimi podaniami uskrzydlającymi próbowali przedostać się pod pole karne Victorii. Po jednym z takich zagrań i długim rajdzie z piłką prawym skrzydłem, zawodnik Beskidu oddał płaski strzał po długim słupku. Nasz bramkarz zdołał sparować piłkę w bok, ta jednak wpadła wprost pod nogi drugiego skrzydłowego gości, który z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Tym sposobem, w 20 minucie dość sensacyjnie prowadził Beskid. Naszej drużynie udało się jednak wyrównać jeszcze przed przerwą. W 40 minucie spotkania, w sytuacji sam na sam znalazł się nasz napastnik, Dawid Brydniak. Zdołał wypuścić sobie piłkę obok bramkarza, sam jednak nie zdołał go minąć, gdyż został sfaulowany. Sędzia użył gwizdka i po konsultacji z liniowym, zdecydował się podyktować "jedenastkę". Do piłki podszedł Marcin Ochlust i choć bramkarz wyczuł jego zamiary, strzał był nie do obrony. Do przerwy mieliśmy zatem remis 1:1.
W drugiej połowie Victoria dążyła do objęcia prowadzenia. Niestety wszelkie próby, zarówno z gry jak i ze stałych fragmentów, kończyły się fiaskiem. W 65 minucie niezdolność do gry zgłosił bramkarz gości. Wobec braku zmiennika, między słupki postanowił wejść Konrad Łękawa, jeden z pomocników. W następnych kilkunastu minutach drużynę Beskidu dotknęły jeszcze 2 kontuzje, przez co zmuszeni byli oni do kończenia meczu w dziesiątkę. Nie przeszkadzało im to jednak w odważnej walce o wygraną w tym spotkaniu. Z rzutu wolnego próbował kapitan Żegociny, nasz bramkarz zdołał jednak wybić piłkę lecącą w okienko bramki. Serca wszystkich zadrżały także w 80 minucie, gdy z 5 metrów goście trafili w poprzeczkę. Victoria przetrwała jednak te ataki i zdołała odpowiedzieć w najlepszy możliwy sposób - zdobyciem bramki. Już w doliczonym czasie gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kacpra Bieńka, bramkę z główki zdobył Wojciech Popadiak. Gdy już wszystkim wydawało się że spotkanie zaraz dobiegnie końca, Goście szturmem ruszyli na Naszą bramkę. W ostatniej minucie meczu, gdy Beskid miał rzut wolny, pod Naszą bramkę ruszył nawet bramkarz drużyny przyjezdnej. Wrzutka z ok 35 metrów, zamieszanie w polu karnym i gol - Beskid w ostatniej akcji meczu doprowadza do wyrównania. Sędzia nie pozwolił już na wznowienie gry i mecz dobiegł końca.
Remis ten mógł nas wiele kosztować, jednak w obliczu straty punktów przez drużyny z Siedlca i Książnic, układ w górze tabeli nie uległ zmianie. Co więcej, już w najbliższy czwartek staniemy przed szansą wskoczenia na pierwsze miejsce. Przyjeżdża do nas bowiem obecny lider, Raba Książnice. Oba zespoły dzieli zaledwie jeden punkt, emocji zatem nie może zabraknąć. Dlatego już dziś serdecznie zapraszamy wszystkich do Słomki na HIT KOLEJKI: pierwszy gwizdek o 17:00.